Czuję się głęboko zaszczycony przychylnością i życzliwością obu Panów, serdecznie dziękuję! Dodam też, że wiadomości te czytam z wielką przyjemnością, niczym przysłowiowej gawędy przy kominku
Kolega Jar bardzo bliski był prawdy w swym podejrzeniu winowajcy upatrując w gnieździe filtru (w istocie fajka jest na filtr), co więcej, z początku dziwnym wydało mi się, że filtry, których używam (węglowe Dr Perl Junior) raczej nie trzymają się czopa, tylko z niego się wysuwają. Tutaj też sam szukałem winowajcy, przypuszczając, że brzeg filtra po obsunięciu się w sam otwór wylotowy od cybucha - tworząc zwykłą fizyczną barierę - działa niczym mechaniczny skraplacz. Odrywam więc pasek (około 1 cm szerokości, 4 cm długości) chusteczki higienicznej i owijam wokół filtra, mocując go tym w czopie ustnika - wysuwa się po paleniu bezproblemowo.
Fajek posiadam kilka-naście, choć zbliżam się się już do -dziesiąt, złożyło się jednak tak, że kilka innych fajek, które opalałem za pomocą różnych różnistych tytoni (wiedza o Virginii jako najlepszym rozwiązaniu objawiona mi została stosunkowo niedawno), opaliłem z całkiem niezłym efektem wg receptury opisanej uprzednio. Moją pierwszą wrzoścówkę - masywnego, wiśniowej barwy Capitola opalałem za pomocą Classic Port - na nim też uczyłem się palenia jako takiego(długa to i mozolna nauka, a jeszcze wieeeeeeeeeeeeeele przede mną). Tytoń ten wysycha bardzo szybko na wiór, z czasem przywykłem też do czopa i bardziej smrodliwego palenia pod koniec.
Tu wtrącę anegdotę: Jakieś dwa lata później od pierwszej mej przygody z ową fajką dowiedziałem się z Kalumetu, że pani Danuta Pytel na "moim" tytoniu wy-pykała 3h 15minut! To były czasy, gdy w Poznaniu była jeszcze trafika Papay na Fredry... Czułem się tak onieśmielony, gdy miałem okazję spotkać panią Danutę podczas Novotelu 2010, że wydobyłem z siebie radosny i zachwycony bełkot... Nie jestem pewien czy choć jedno wypowiedziane wówczas przeze mnei zdanie miało logiczny sens. Nie ma to jak błysnąć elokwencją i sztuką oratorską w obliczu "guru"
A wracając do rzeczy: wiśniowy Capitol nauczył mnie (i nie tylko ten egzemplarz), że 24 godziny to dosyć wystarczający czas na odpoczynek. Widać "soczek" z filtra, jak również wcześniej opisana nieprzyjemna, jednorazowa przygoda bez możliwości należytego odpoczynku zaowocowały feralnym zapachem.
Na koniec zaś chciałbym wyrazić głęboką wdzięczność za radę i pomoc. Szczerze pozazdroszczę znajomości u Stanwella, gdyż owa feralna fajeczka to taki substytut fajki, której mimo ogromnej chęci nabyć nie mogłem: ten sam model, ale w czarnej, kolekcjonerskiej wersji.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie, a o wynikach urlopu (mam nadzieję udanego) powiadomię na pewno
