Dziś na ruszt idzie jeden z moich ulubieńców.
Zaznaczę jednak już na wstępie, że prawdopodobnie nie jest to TEN R&M, konfekcjonowany dla Lane (za TR), choć też ze stajni Altadisa.
Podobnie jak powyższy zawiera Va i Burleya, które aromatyzowane są rumem i syropem klonowym. Po otwarciu złotej paczuszki roznosi się przemiła, słodkawa woń, która jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z rumem. Prędzej wyczuwam wspomniany syrop i miód. Palę go zawsze w kukurydziance (nigdy nie ubijając), więc część moich wrażeń może być spowodowana właśnie przez nią. Przede wszystkim pali się bezobsługowo, dając dość gesty dym, który skutecznie roznosi "mleczny" aromat po całym pomieszczeniu. W smaku jest raczej łagodny, słodkawy i nienatarczywy. Wypaliłem prawie całą saszetkę i jestem pewny, że Va jest dodana w ilości bardzo małej. Spodziewałem się początkowo po nim większej słodyczy i aromatu, ale (chyba to powiem: na szczęście!) jest lekki, delikatny i bez chemicznych akcentów w trakcie palenia (po, zostawia jakiś dziwny posmaczek). Przy mocniejszym paleniu potrafi podrapać język, ale zawsze jest to uczucie chwilowe. Nie zostawia kondensatu, fajeczka jest zawsze sucha.
Nie jest to tytoń idealny, nawet nie powiem, aby był bardzo dobry, ale... jego lekkość a zarazem ciekawy, klonowy (?) smak powoduje, że jest to dla mnie strzał w 10-tkę na wieczorne pykanie (takie zupełnie niezobowiązujące
